#historia #podcasthistorycznyDzienniki Goebbelsa to jedno z najlepszych źródeł do badania losów III Rzeszy podczas II wojny światowej. Co autor pisał w nich
Brygada Pomorska: Sport, zdrowie, nacjonalizm Jak wakacje, to początek częstszych wypadów w teren, a jak wypady w teren, to wiadomo że pomorscy nacjonaliści W ostatni weekend co prawda (póki co) symbolicznym składem, wędrownicy z trójmiejskiego ONR wybrali się na wypad terenowy z przewodnikiem w dolinie rzeki Łeby, w okolicach miejscowości Strzebielino-Osiek-Paraszyno-Bożepole Wielkie. Oprócz kapitalnych walorów turystycznych, na które składały się […] więcej
Akcja "Burza". Rozkazem Komendanta Głównego generała Tadeusza Komorowskiego z dnia 20 czerwca 1943r oddziały AK przystąpiły do licznych akcji bojowo-sabotażowych na tyłach cofających się pod naporem Armii Czerwonej wojsk niemieckich, wiążąc długie siły wroga, paraliżując transport drogowy i kolejowy. Akcja trwała od 4 stycznia

Opublikowano: 2010-10-13 14:53:07+02:00 · aktualizacja: 2011-08-03 18:41:18+02:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2010-10-13 14:53:07+02:00 aktualizacja: 2011-08-03 18:41:18+02:00 Narodowe Siły Zbrojne, tak jak i inne organizacje obozu narodowego – Konfederacja Narodu i Narodowa Organizacja Wojskowa, wzięły udział w kulminacyjnym punkcie akcji „Burza", jakim było Powstanie Warszawskie. Do tej walki NSZ przystąpiły rozbite na dwa obozy. Nie ulega wątpliwości, że rozłam osłabił ich siłę bojową. Prawdopodobnie w trakcie tarć wewnętrznych grupy żołnierzy przechodziły „na własną rękę" bezpośrednio do AK – to także osłabiało stan bojowy organizacji. Jednak najistotniejszy jest fakt, że szykujące się do walki o Warszawę dowództwo AK nie poinformowało o swoich zamiarach żadnego z odłamów NSZ. Ani tego, który nie chciał się scalić, ani co gorsza tego, który wszedł do AK. Ta decyzja jest godna potępienia. Po pierwsze dlatego, że komendant NSZ-AK był z urzędu zastępcą Komendanta Głównego AK, po drugie zarówno NSZ-AK, jak i NSZ-ONR mogły wprowadzić do walki znaczną liczbę żołnierzy. Można dojść do wniosku, że KG NSZ- AK nie została powiadomiona o godzinie „W", aby nie podjęła kroków zmierzających do storpedowania planów powstańczych. Zwłaszcza że negatywny stosunek obydwu grup NSZ do realizacji planu „Burza" był znany. Informowanie dowódców NSZ-AK jeszcze 1 sierpnia o niepodejmowaniu walki w Warszawie jest faktem szczególnie obciążającym oficerów KG AK. Efektem działań dezinformacyjnych było rozproszenie sił NSZ-AK i NSZ-ONR. Udział w walce poszczególnych oddziałów i grup żołnierzy był jak najbardziej przypadkowy. Nie wiemy także, jaka liczba broni gromadzonej przez cztery lata okupacji o godzinie „W" leżała bezużytecznie w konspiracyjnych magazynach. W pierwszej części książki został przedstawiony ogólny zarys ideologii i organizacji NSZ, wraz z ich zapleczem politycznym. Celem autora było także przybliżenie czytelnikowi planów powstańczych NSZ oraz przygotowań do nich. Tak, by można było zobaczyć cel powołania NSZ oraz skonfrontować go z rzeczywistością, przed którą żołnierze NSZ stanęli późnym popołudniem 1 sierpnia 1944 r. Dodatkowo w rozdziale dotyczącym okręgu Warszawa-miasto czytelnik mógł zapoznać się z działalnością stołecznych struktur NSZ. Jak były zorganizowane, jak funkcjonowały wywiad, propaganda oraz prześledzić niektóre działania zbrojne oddziałów Akcji Specjalnej NSZ. Jak można było zauważyć, warszawskie struktury NSZ były stosunkowo rozwinięte i sprawne. W zasadzie można byłoby je porównywać tylko ze strukturami AK. Rozłam, który nastąpił wiosną 1944 r., zdezorganizował organizację. Można sądzić, że w znacznym stopniu osłabił potencjał bojowy NSZ i utrudnił późniejsze włączenie się do Powstania. Naderwana została łączność, podważone zaufanie do części kadry oficerskiej. Mimo rozbicia, w obliczu potrzeby środowisko NSZ obydwu odłamów się zjednoczyło. W trakcie walk, po opanowaniu naturalnego w początku Powstania bałaganu, zrodził się pomysł sformowania regularnych jednostek. Powstały szkielety pułków, zawiązki sztabów dywizji. Koncepcja powołania wielkiej jednostki regularnej była nowatorska. Dowództwo AK dopiero miesiąc później utworzyło Warszawski Korpus Armii Krajowej. Odrodziła się także, mimo częściowej ewakuacji z Warszawy i dezorganizacji spowodowanej wybuchem walk, Brygada Dyspozycyjna Zmotoryzowana, największa jednostka, jaką NSZ wystawiły w trakcie całej okupacji. Był to olbrzymi wysiłek organizacyjny, świadczący o perspektywicznym myśleniu kadry dowódczej NSZ. Niestety wraz z upływem czasu okazało się, że nie wszystkie jednostki z dużym odsetkiem żołnierzy NSZ mogły zostać podporządkowane macierzystemu dowództwu. Zgrupowanie „Chrobry II" przez całe Powstanie funkcjonowało praktycznie bez ściślejszego kontaktu z dowództwem NSZ. Nie wiemy, czy ostatecznie udało się podporządkować kompanię zmotoryzowaną por. „Mory". NSZ-owcy brali udział w zdobywaniu Poczty Głównej, PAST- y, bronili Banku Polskiego, Dworca Pocztowego, wraz z jednostkami AK pod koniec sierpnia próbowali przebić się ze Starówki do Śródmieścia, walczyli w Lasach Chojnowskich. Tam, gdzie nie było własnych oddziałów, przystępowali do walki w ramach AK. W oddziałach AK znaleźli się: szefa sztabu NSZ-ONR ppłk Kazimierz Falewicz „Antoni" – dowódca obrony Politechniki; komendant Obszaru I NSZ-AK (okręgi: Warszawa-miasto i powiaty, Podlasie) płk Witold Komierowski „Sulima" – inspektor bojowy IV rejonu I Obwodu, szef sztabu okręgu Warszawa-miasto NSZ-ONR mjr Edward Jaworowicz „Bicz" – szef sztabu zgrupowania „Kryska", mjr Włodzimierz Kozakiewicz „Barry" – dowódca batalionu PKB „Wkra", a później żandarmerii na Starym Mieście; ppłk Stefan Tomków „Tur" – zastępca płk. Jana Mazurkiewicza „Radosława"; ppor Zdzisław Szczepański „Żuk" – dowódca 2 Harcerskiej Baterii Przeciwlotniczej „Żbik"; por. Tadeusz Słomiński „Tadeusz Czarny" – dowódca kompanii w VII zgrupowaniu „Ruczaj". Pomoc rannym żołnierzom niosły Maria Abakanowicz „Lena Lenarska", komendantka PWSK Okręgu NSZ-ONR Warszawa-powiaty, Stefania Broniewska, żona kolejnego dowódcy NSZ-ONR, gen. Zygmunta Broniewskiego „Boguckiego". Dzięki inicjatywie mjr. Jana Mirwińskiego „Ogończyka", szefa sztabu MiP-NSZ-AK, udało się zdobyć PAST-ę. Mjr. Ogończyk brał udział w planowaniu ataku na PAST-ę przy ul. Zielnej. Od ok. 7 sierpnia był doradcą taktycznym kpt. „Sępa", dowódcy odcinka w I obwodzie. Kpt. Henryk Więcek „Jur", dowódca 1 kompani w I Batalionie Szturmowym IV rejonu dowodzonym przez kpt. Kazimierza Bilskiego „Rum", w Raporcie sytuacyjnym z akcji zdobywania PASTY w dniu r. skierowanym do mjr. Stanisława Steczkowskiego „Zagończyka", pisał: „Ppułk. Ogończyk zwrócił uwagę ofi cerów na szereg zaimprowizowanych ataków na PASTĘ, które prócz pewnych strat nie dały żadnego efektu. PASTĘ w/g jego przekonania można zdobyć jedynie w myśl gruntownie opracowanego planu, przy równoczesnym użyciu jakiejś silnej pompy, np. strażackiej, która by dała wyrzut palnej mieszanki przynajmniej na 7-8 pięter. Oblewana z zewnątrz różnym materiałem palnym PASTA, częściowo jak płonąca pochodnia sparaliżowałaby ruchy npla i umożliwiłaby wdarcie się na piętra naszych grup szturmowych. Ponieważ plan i ta myśl zainteresowały nas bardzo oficerów, postanowiłem odtąd współpracować całą duszą z Panem Ppułk. Ogończykiem nad realizacją ataku na PASTĘ w/g tego planu". Pojedynczy żołnierze i zwarte grupy NSZ-owców najprawdopodobniej nieposiadający kontaktu z dowództwem walczyli w zgrupowaniach AK: pluton ppor. Alfreda Radomskiego „Alfreda" w Kompanii Dyspozycyjnej Komendy Placu Warszawa-Śródmieście; grupa podchorążych z II batalionu warszawskiej podchorążówki, przed Powstaniem odkomenderowana do żoliborskiego plutonu 205, w zgrupowaniu „Żaglowiec"; zgrupowaniach „Radosław", „Krybar", „Żyrafa", „Żmija", „Konrad", batalionie „Kiliński" i kompanii szturmowej „Stefan" w batalionie „Rum". Pełnili funkcje, często nie ujawniając swojego konspiracyjnego pochodzenia. Bywało, że przeszkadzało ono w odznaczeniu czy awansie. Z analizy materiałów wynika, że część wniosków awansowych była opiniowana przez dowódców AK negatywnie. Stopnie nadawane w NSZ nie zawsze były uznawane. Na przykład z kompanii „Warszawianka", walczącej całe Powstanie na pierwszej linii, nikt nie otrzymał Krzyża Virtuti Militari. Wniosek awansowy na porucznika ppor. Leonarda Kancelarczyka „Jeremiego" – dowódcy kompanii w „Chrobrym II" został odrzucony. Helenie Pietraszkiewicz „Lenie Lipińskej" nie uznano stopnia podporucznika otrzymanego przed Powstaniem w NSZ. Trudno jednak o całościową analizę. Zachowało się dosyć dużo wniosków awansowych i odznaczeniowych. Brakuje jednak opinii przełożonych z AK. Mimo zdarzającego się negatywnego stosunku wyższych ofi cerów AK, w NSZ obowiązywało braterstwo broni bez względu na przynależność organizacyjną. Tym, co dokuczało najbardziej żołnierzom NSZ, podobnie jak i innych organizacji, to brak broni i sprzętu wojskowego. Niestety powstańcy warszawscy nie mieli na to wpływu. Biorąc udział w walce o Warszawę w sierpniu i wrześniu 1944 r.,NSZ, podobnie jak całe podziemie niepodległościowe, złożyły daninę krwi na ołtarzu niepodległości. Mimo że stały na stanowisku ekonomii krwi, czyli oszczędnego szafowania życiem polskich żołnierzy. EPILOG Walka w Warszawie dla części NSZ-owców była tylko etapem na ich żołnierskiej drodze. Kiedy było wiadomo, że Powstanie upadnie, struktury NSZ rozpoczęły prace nad przygotowaniem ewakuacji części kadry z Warszawy. Wybuch Powstania naderwał kontakty z terenem oraz zablokował ważny szlak komunikacyjny. O tym, że NSZ ma zamiar dalej konspirować, wiedział wywiad AK: „Są głosy przejścia [żołnierzy AK] do NSZ, który nie zamierza dekonspirować się." Ten temat był poruszany także w trakcie posiedzenia Krajowej Rady Ministrów 23 września. W Protokole zapisano: „Istnieje obawa przed Sowietami i tendencja ukrycia się. Szczególnie wśród oddziałów Próby „zniknięcia" w obliczu nadchodzącej nowej okupacji były naturalne, szczególnie kiedy dotyczyły żołnierzy formacji, która była jako pierwsza zagrożona represjami. Z kompanii „Warszawianka" wydelegowano kilku podchorążych do dalszej konspiracji, w grupie, która wyszła z Warszawy, znaleźli się pchor. Maciej Szymański „Kruczkowski", „Iks" oraz pchor. Stefan Pietrzak „Paciorek". Ich zadaniem było przedrzeć się do Częstochowy i nawiązać kontakt z tamtejszymi strukturami NSZ-ONR. Obaj podchorążowie wykonali zadanie. „Iks" objął funkcję komendanta powiatu NSZ-ONR w Piotrkowie Trybunalskim, a „Paciorek" został przydzielony do Akcji Specjalnej. Podobne polecenie otrzymał od swojego przełożonego z OP, Gustawa Potworowskiego, ppor. Sławomir Modzelewski „Lanc", który również wyszedł z miasta jako cywil. Sam kierownik powstańczych struktur OP, Potworowski, nie poszedł do niewoli tylko przedarł się do Krakowa, gdzie przez kilka miesięcy był komendantem okręgu krakowskiego NSZ-ONR. Także członkowie NSZ-AK planowali skryte wyjście z miasta. W ten sposób ewakuowali się komendant główny NSZ-AK ppłk „Lesiński", szef sztabu NSZ-AK płk Tadeusz Danilewicz „Kuba", płk „Kołodziejski" wraz z grupą ofi cerów z Grupy „Koło". Oczywiście ewakuacja struktur NSZ-ONR i NSZ-AK przebiegała oddzielenie. Nie ulega jednak wątpliwości, że akcja obu grup była przemyślana i dobrze zaplanowana. Według Zbigniewa S. Siemaszki: „W okresie przygotowań do kapitulacji przywódcy NSZ[-ONR] zdecydowali podzielić się na dwie grupy. Postanowiono, iż Boguszewski, Mikołaj Kozłowski i Sopoćko udadzą się z wojskiem do niewoli, natomiast Abakanowicz, Radziszewski i łączniczka Zofi a Martini dołączą do osób cywilnych, w celu kontynuowania działalności na polskim terytorium. Abakanowiczowi udało się wykonać to zadanie, natomiast Radziszewski i pani Martini zostali zamordowani przez Niemców". Trzeba pamiętać również, że fakt znalezienia się w Warszawie dowództwa NSZ-AK spowodował nadszarpnięcie kontaktów z terenem, co owocowało rozluźnieniem więzów organizacyjnych. Podobnie rzecz się miała z AK. Fiasko boju o Warszawę spowodowało dekompozycję Polskiego Państwa Podziemnego i wywołało ruchy odśrodkowe. W listopadzie 1944 r., po naradzie działaczy Stronnictwa Narodowego, wysokich rangą ofi cerów NSZ-AK i NOW-AK, zadecydowano o powołaniu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego – Narodowego Związku Zbrojnego. Pierwszym komendantem NZW-NZZ został płk „Kuba". W jego sztabie znaleźli się także NSZ-owscy uczestnicy Powstania. Kpt. Jerzy Pilaciński „Lech" objął stanowisko szefa sztabu oraz przejściowo szefa propagandy, por. Lechosław Roszkowski „Tomasz" został mianowany szefem oddziału organizacyjnego, komendantem Pogotowia Akcji Specjalnej mjr Włodzimierz Kozakiewicz „Barry". Do NZW-NZZ należała także Grupa„Koło" płk Zygmunta Reliszki „Kołodziejskiego", która po ewakuacji z Warszawy do Częstochowy wznowiła działalność. Sam „Kołodziejski" został komendantem Zachodniego Obszaru NSZ-AK/NZW-NSZ. Grupa „Koło" została rozbita przez NKWD wiosną 1945 r. Aresztowani zostali płk „Kołodziejski" oraz mjr Władysław Kowalewski „Motyka". Z zasadzki udało się uciec ppłk. Janowi Moraczewskiemu „Królowi", por. Leonardowi Mokiczowi „Leonowi Twardemu", ppor. Helenie Jodko-Narkiewicz „Lenie Lipińskiej" oraz por. Wincentemu Gawronowi, który przedostał się do Brygady Świętokrzyskiej. Nieco lepiej są znane losy warszawskiego środowiska NSZ-ONR. Znaczna jego część znalazła się w Brygadzie Świętokrzyskiej. Pod auspicjami Brygady i we współpracy z II Korpusem gen. Władysława Andersa, w Regensburgu, w amerykańskiej strefi e okupacyjnej, został utworzony ośrodek wywiadowczy. Na jego czele stanął były komendant warszawskich NSZ mjr Mieczysław Osmólski „Mikołaj", wokół którego skupili się warszawscy NSZ-owcy, rtm. Józef Cybulski „Szczerbiński", kpt. Andrzej Kuczborski „Wojciech", kpt. Stanisław Hendzel „Staś", „Gruda", Jadwiga Tołłoczko „Jadwiga". Zadaniem ośrodka było utrzymywanie łączności z pozostałymi w kraju strukturami NSZ-ONR, zaopatrywanie ich w pieniądze oraz zbieranie informacji z terenu okupowanej Polski i przekazywanie ich wywiadowi II Korpusu. Jako kurierzy do Polski przybyli ppor. Stanisław Tylingo „Bóbr", ppor. Zbigniew Kowalczyk „Żbikowski", ppor. Sławomir Modzelewski „Lanc" – wychowankowie warszawskiej podchorążówki. W drodze powrotnej „Żbikowski" wyprowadził z Polski żonę gen. Władysława Andersa. Jednym z etapów drogi przerzutowej była palcówka w Katowicach. Jej pracą kierował Jan Bereszko „Niewiadomski", były kierownik Młodzieży Wielkiej Polski. Razem z nim na Śląsku znaleźli się kpt. Stanisław Salski „Skołowski", dowódca I Batalionu Szkoły Podchorążych Piechoty, któremu nie udało się wziąć udziału w Powstaniu. W Katowicach utworzył komendę okręgu śląskiego NSZ. Razem z nim współpracowali także inni jego wychowankowie z warszawskiej podchorążówki, pchor. Henryk Rolski „Mściwój", Janusz Słojewski vel Makowski „Lis" i członkinie grupy „Wiara i Wola" – Janina Komocka „Janka" oraz Janina Kisiel-Konopacka „Janka Pistolet". Grupa ta została jednak wkrótce rozbita – jak twierdził po latach kpt. „Sokołowski" – za sprawą jednego z podchorążych – Tadeusza Plewkiewicza „Soplicy", który zdradził towarzyszy broni i poszedł na współpracę z UB. Weterani Powstania objęli także najwyższe stanowiska dowódcze NSZ-ONR: kpt. Mirosław Ostromęcki „Mirski" został Inspektorem Obszaru Wschód, płk Piotr Abakanowicz „Barski" został minowany szefa sztabu NSZ-ONR, a następnie komendantem śląskich NSZ, kpt. Michał Pobocha „Bolesławski" – szefem sztabu, ppłk Stanisław Kasznica „Przepona", najpierw Inspektorem Obszaru Zachód, a w końcu ostatnim komendantem głównym NSZ-ONR. Maria Abakanowicz „Lena Lenarska" był szefową kancelarii sztabu, a ppor. Tomasz Wolfram „Tomek" – adiutantem w Komendzie Głównej. Grupa podchorążych-powstańców zaangażowała się w odtwarzanie struktur warszawskiego okręgu NSZ- -ONR. Wśród nich byli: Czesław Dziak „Boruta", Tadeusz Niezabitowski „Lubicz", Tadeusz Linowski „Ciesielski", Ludwik Ciecierski „Ludwik". Brali oni udział zarówno w pracy propagandowej, jak i w Akcji Specjalnej, którą kierował ich kolega z podchorążówki – ppor. Tomasz Tomaszewski „Bruzda", „Żelazny", „Las". Jak widać zaangażowanie w walkę o niepodległość Polski ze strony NSZ-owców, którzy wzięli udział w Powstaniu, było wielkie. Można było ich spotkać na wszystkich odcinkach walki – od propagandy do akcji zbrojnej. Aby należycie docenić poświęcenie powstańców-antysowieckich konspiratorów, trzeba pamiętać, że do walki z nowym okupantem przeszli po 5 latach antyniemieckiej konspiracji i tragicznych 63 dnia Powstania. Dużą ofiarnością wykazała się młodzież z warszawskiej podchorążówki. Nie ulega wątpliwości, że zaszczepione w rodzinnych domach i utrwalone w warszawskim Centrum Wyszkolenia dla Szkoły Podchorążych Piechoty NSZ wychowanie patriotyczne zaowocowało bezprzykładnym poświęceniem. Powojenna działalność konspiracyjna większości powstańców z NSZ znalazła swój epilog przed sądami tzw. Polski Ludowej. Aby uniknąć represji, NSZ-owcy podawali się za członków innych organizacji konspiracyjnych, które brały udział w Powstaniu: AK, a nawet PAL. W PAL ukrył się dowódca oddziału liniowego Pułku im. Dąbrowskiego, Jerzy Śmiechowski „Tur". Jego bezpośredni przełożony mjr Marian Chrostowski „Ostoja" podawał się za członka AK. Część oficerów, którzy zarejestrowali się w Rejonowych Komendach Uzupełnień LWP, pomijało milczeniem swój udział w konspiracji. Większość wyżej wymienionych żołnierzy została schwytana przez UB i skazana na kilka lub kilkanaście lat więzienia. Komunistyczni sędziowie skazali na karę śmierci powstańców z NSZ: ppor. Sławomira Modzelewskiego „Lanca", Janinę Kisiel-Konopacką „Jankę Pistolet", kpt. Mirosława Ostromęckiego „Mirskiego", płk. Piotra Abakanowicza „Barskiego", kpt. Michała Pobochę „Bolesławskiego", ppłk. Stanisława Kasznicę „Przeponę". Płk „Barski" i ppłk „Przepona" zostali zamordowani w więzieniu. Większości ze skazanych zamieniono kary śmierci na wieloletnie więzienie. Zaczęli wychodzić na wolność od połowy lat 50. „Aż nadszedł rok 1955. Byliśmy z Mamą na wakacjach pod Lesznem w Wielkopolsce. Skończyłem właśnie szkołę podstawową. I w czasie wakacji Mama zniknęła. Pojechała do Warszawy, a my zostaliśmy sami z siostrą. Po powrocie z wakacji do Wrocławia nadszedł dzień, kiedy pojawił się. W szarym, biednym płaszczu, z tekturową walizką. Jeszcze był ostrzyżony na jeża. Powiedziałem «Tatusiu...», a Mama, jakby czekając na tę chwilę, rzuciła: «powiedziałeś pierwszy raz 'Tatusiu'». W końcu wyznałem swoją tajemnicę. Wziął mnie wtedy na bok i powiedział: «Mam nadzieję, że wiesz, że ja za politykę»". Zapewniłem Go, że mam już 14 lat. W tak przejmujących słowach wspominał wyjście z więzienia kpt. Mirosława Ostromęckiego, żołnierza NSZ z Powstania Warszawskiego, jego syn – Andrzej. Publikacja dostępna na stronie:

Download this stock image: Participants seen dressed up as insurgents during the Warsaw Uprising march.Thousands of people took part in a march organised by the National Radical Camp (ONR) and other nationalist organizations to commemorate the 77th anniversary of the Warsaw Uprising (Powstanie Warszawskie). (Photo by Attila Husejnow / SOPA Images/Sipa USA) - 2GB05MT from Alamy's library of
Sytuacja Polaków w 1944 roku była tragiczna. Współcześnie wielu ocenia sierpniowe wydarzenia krytycznie, a szczególnie decyzję wydania rozkazu o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego. O ile możemy dyskutować o różnych posunięciach dowództwa w tej sprawie, tak Powstańcom Warszawskim należy się szacunek i pamięć. Jesteśmy im wdzięczni za podjęty trud walki, przelaną krew, mimo wątłej nadziei na zwycięstwo, której im jednak nie zabrakło. Dlatego, jak co roku spotkaliśmy się 1 sierpnia w sercu Warszawy na IX Marszu Powstania Warszawskiego, organizowanym przez ONR. Tym razem podążaliśmy szlakiem zgrupowania Chrobry II. Na zgromadzeniu oprócz organizatora pojawiły się zaprzyjaźnione organizacje nacjonalistyczne oraz niezrzeszeni nacjonaliści, chcący oddać hołd Bohaterom w tym wyjątkowym dniu. Już od godziny 16:30 można było nas zobaczyć w okolicach Ronda Dmowskiego. Oczekiwaliśmy na godzinę “W” tuż przy wejściu na stację Warszawa Śródmieście. Niestety od początku wydarzenia mieliśmy do czynienia z nieprzyjemnym zachowaniem ze strony stołecznej policji. Jeden z funkcjonariuszy powiedział nam o tym, że dostał informację, iż Obóz Narodowo-Radykalny jest “przeciwnikiem ideologicznym” Roberta Bąkiewicza – organizatora innego marszu. Jest to również niestety nasz były działacz, do którego wolimy się nie przyznawać. Mimo że bąkiewiczowy marsz był organizowany dopiero drugi raz, to z jakiegoś powodu sam zainteresowany nazywa go “IX Marszem Powstania Warszawskiego”, co jest jawną manipulacją i zawłaszczaniem pierwotnego Marszu PW, którego pierwszym i jedynym organizatorem był ONR. W związku z powyższym nie dopuszczono nas na tzw. “racowisko” o godzinie 17:00 na Rondzie Dmowskiego, które stało się już tradycją tego podniosłego dnia. Zostaliśmy również otoczeni kordonem policji, przez co nie tylko my nie byliśmy w stanie się przemieścić, ale nie dopuszczono też innych osób. Zastosowano wobec nas restrykcje epidemiologiczne, tj. nakazano przeliczenie uczestników tak, by nie przekraczać dozwolonej liczby 150 osób, kazano przestrzegać “dystansu społecznego” 1,5 metra oraz zasłonięcia ust i nosa. Oczywiście nie mieliśmy nic przeciwko i wykonaliśmy owe polecenia, jednak smuci fakt, że zostały wystosowane wyłącznie do nas, podczas gdy wokół Ronda Dmowskiego gromadził się kilkutysięczny tłum. W samym bąkiewiczowskim marszu uczestniczyło co najmniej około 3 tysięcy osób… W godzinę “W” ciszę przerywało łopotanie na wietrze biało-czerwonych, zielonych i czarnych flag. Usłyszeć można było też syreny. Po kilku minutach zadumy ruszyliśmy wzdłuż alei Jerozolimskich na ulicę Żelazną pod Dom Kolejowy, gdzie swoją siedzibę w czasie Powstania miał batalion Chrobry II. Przemarszu towarzyszyły hasła takie jak: “Bóg, Honor, Ojczyzna”, “Cześć i chwała Bohaterom”, “Powstańcy – dziękujemy” oraz “Narodowe Siły Zbrojne NSZ”. Zatrzymaliśmy się pod pomnikiem, przy którym swoje przemówienia wygłosili: Alicja Siałkowska – wiceprezes Związku Żołnierzy NSZ, Marcin Niewolski – szef Radykalnego Mazowsza, Krzysztof Adamek – Stowarzyszenie Obrońców Pamięci Polskich Ofiar Niemieckich Obozów Zagłady oraz Krzysztof Szałecki – rzecznik prasowy ONR. Na zakończenie ponownie wznieśliśmy okrzyki w podziękowaniu Powstańcom oraz zaśpiewaliśmy jednym głosem Hymn Państwowy. Po rozwiązaniu zgromadzenia policja spisała kilku uczestników Marszu za umieszczenie na ubraniach i maseczkach (które notabene nakazano nam mieć na twarzach) krzyża celtyckiego – legalnego znaku chrześcijańskiego oraz symbolu niepodległościowego powszechnie używanego przez nacjonalistów w całej Europie. Policjanci zrobili sobie spacer, odprowadzając nas w drodze powrotnej. Współczujemy bezkrytycznego wykonywania pustych rozkazów. Dziękujemy serdecznie wszystkim uczestnikom IX Marszu Powstania Warszawskiego, którzy pomimo upału i niedogodności, zechcieli uczcić z nami pamięć o polskich Bohaterach. Wyrażamy nadzieję, iż spotkamy się ponownie w tym samym miejscu za rok, a tymczasem zapraszamy na kolejne ważne wydarzenie w Stolicy – Marsz obrońców Europy w 100-lecie Bitwy Warszawskiej, organizowany przez Nacjonalistyczną Warszawę, który odbędzie się 15 sierpnia 2020 r. o godz. 17:00 i wyruszy spod Placu Trzech Krzyży. Czołem Wielkiej Polsce!
Taką książką jest „Powstanie Warszawskie 1944” autorstwa Hannsa von Krannhalsa. Na początek kilka zdań o autorze: Detlef-Hans Krannhals (tak, tak, nie ma tu literówek — z posłowia do książki dowiadujemy się, że zmiana imienia i dodanie „von” do nazwiska nastąpiło już po 1945 r., po 6-letnim procesie sądowym, w którym
Robert Bąkiewicz i Rafał Trzaskowski / Fot. Twitter, NCzas Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił postanowienie wojewody mazowieckiego o rejestracji zgromadzenia cyklicznego Marsz Powstania Warszawskiego. Wcześniej taką decyzję podjął Sąd Apelacyjny. Zdaniem sądu uczestnicy w poprzednich latach nie wiedzieli, że marsz jest organizowany przez Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości. Pod koniec ubiegłego tygodnia Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił decyzję Sądu Okręgowego ws. cykliczności Marszu Powstania sprawa wróciła do Sądu Okręgowego w Warszawie. Sędzia Stokowska-Komorowska zdecydowała o uchyleniu decyzji wojewody o rejestracji zgromadzenia cyklicznego Marsz Powstania Warszawskiego. Jej zdaniem Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości nie wypełniło przesłanek umożliwiających rejestrację w takim dzisiejszego postanowienia Sądu Okręgowego, stronom postepowania przysługuje prawo złożenia zażalenia w terminie 24 godzin. Wszystko wskazuje więc, że sprawa będzie miała wkrótce swój dalszy ciąg. Jest prowadzona zbiórka na organizację tegorocznego Marszu. Warto ją wesprzeć. Marszu Powstania Warszawskiego złożyli też wniosek o jego rejestrację w trybie zwykłym. Niezależnie od rozwoju sytuacji, wydarzenie się odbędzie. Jak już informowaliśmy, pod koniec ubiegłego tygodnia Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił decyzję Sądu Okręgowego ws. cykliczności Marszu Powstania Warszawskiego. Okoliczności działań Sądu Apelacyjnego budzą znamiona bulwersującego bezprawia – organizatorzy manifestacji są informowani o posiedzeniu post factum i nie otrzymują możliwości zapoznania się ani z treścią zażalenia, jakie złożył prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, ani uzasadnieniem decyzji sądu. Tym razem sprawą zajął się ponownie Sąd Okręgowy w Warszawie. Dziś przedpołudniem odbyła się rozprawa, prowadzona przez sędzię Dorotę Stokowską-Komorowską z XXIV Wydziału Cywilnego tego sądu. Uzasadnienie sądu Sędzia Stokowska-Komorowska zdecydowała o uchyleniu decyzji wojewody o rejestracji zgromadzenia cyklicznego Marsz Powstania Warszawskiego. Jej zdaniem Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości nie wypełniło przesłanek umożliwiających rejestrację w takim trybie. Pełnomocnicy stron są doskonale rozeznani, że kluczowym punktem nie jest kwestia celu zgromadzenia. Jest on dla sądu jasny i oczywisty i nie budzi wątpliwości. Rocznica Powstania Warszawskiego to jest oczywiście cel szczytny, pod którym można się gromadzić i dokonywać marszu. Natomiast jest kwestia tej przesłanki, która dotyczy tożsamości podmiotu, który powinien zgłaszać co najmniej trzykrotnie, w tym konkretnym przypadku(…) – powiedziała sędzia Stokowska-Komorowska. W dalszej części uzasadniania decyzji sędzia stwierdziła, że rzekomo w czasie poprzednich zgromadzeń (w poprzednich latach) nie było wiadomo, że są one organizowane przez środowisko Rot Marszu Niepodległości, co w jej opinii oznacza, że nie można uznać Marszu Powstania Warszawskiego za zgromadzenie cykliczne. Gdyby przyjąć, że zgłaszający, w swoim mniemaniu, tkwił w przekonaniu, że robi to w ramach stowarzyszenia, to brak jest w tej sprawie wiedzy przede wszystkim w tamtym czasie i dla organizatora, w sensie zapewnienia bezpieczeństwa, czyli dla gminy, dla wojewody. Przecież wówczas żaden z tych podmiotów, żaden z tych organów nie wiedział, kto jest organizatorem, że organizatorem jest stowarzyszenie, ale też już z całą pewnością nie ma takich dowodów w sprawie, które by świadczyły o tym, że wiedzieli o tym uczestnicy – podkreśliła. Warto dodać, że sędzia Stokowska-Komorowska nie chciała wysłuchać ani Roberta Bąkiewicza, ani Pawła Kryszczaka ze Stowarzyszenia Roty Marszu Niepodległości, ani też nie chciała dołączyć do sprawy dodatkowego materiału dowodowego, zgłaszanego przez pełnomocników stron postepowania w trakcie dzisiejszego posiedzenia. To może wyjaśniać, dlaczego “nie ma takich dowodów w sprawie”. Uczestnicy nie wiedzieli, kto organizuje marsz? Sąd w łatwy sposób mógłby zweryfikować wątpliwość, czy o tym, kto organizuje Marsz Powstania Warszawskiego, wiedzieli w poprzednich latach uczestnicy. Redakcji Mediów Narodowych zajęło to kilka minut. Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku Roty Marszu Niepodległości zapraszały na X Marsz Powstania Warszawskiego, warto zwrócić uwagę logotypy jakich organizacji są obecne na plakacie wydarzenia i jakie wnioski mogli z tego wyciągnąć zaproszeni uczestnicy. Podobnie było rok wcześniej. Na stronie zbiórki na organizację IX Marszu Powstania Warszawskiego, który odbył się w 2020 roku, można było przeczytać: 1 sierpnia 2020 r. o godzinie 16:30 z ronda im. Romana Dmowskiego w samym sercu Warszawy, wyruszy IX Marsz Powstania Warszawskiego organizowany przez Roty Marszu Niepodległości przy wsparciu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Informacje o tym, kto organizuje Marsz Powstania Warszawskiego, były szeroko rozpowszechnione w wielu miejscach, były także podawane podczas samego wydarzenia. Uczestnicy corocznych marszów byliby, wbrew sugestiom sądu, ostatnimi osobami, które nie wiedziałyby, że to wydarzenie należy łączyć z Rotami Marszu Niepodległości. No, ale jeśli sąd nie potrzebuje dowodu, ani wysłuchania przedstawicieli organizatorów, może istotnie nie mieć takiej wiedzy. Co na to wojewoda? Jeszcze w trakcie posiedzenia sądu, pełnomocnik wojewody mazowieckiego, radca prawny Konrad Kosior odniósł się do tezy, jakoby nie było wiadomo, kto w ostatnich latach organizował Marsz Powstania Warszawskiego. Wojewoda mazowiecki, prowadząc to postępowanie oparł się na piśmie policji, które wskazała pani pełnomocnik miasta. Jest to pismo z 18 lipca 2022 roku. W związku z tym, że nie zostało dołączone do akt tego postępowania, wnoszę o zobowiązanie mnie do złożenia tego dokumentu w terminie do godziny 13 w dniu dzisiejszym. (…) ono w istocie nie ma charakteru kluczowego, natomiast w tym piśmie policja wskazuje, że w okresie ostatnich trzech lat powyższe przedsięwzięcia odbywały się, tzn. te marsze 1 sierpnia, odbywały się w formie zgromadzeń organizowanych przez osoby powiązane ze Stowarzyszeniem Roty Marszu Niepodległości (…). Rolą wojewody mazowieckiego było ustalenie, czy te osoby występowały w imieniu własnym, czy też w imieniu Stowarzyszenia. I tutaj czynności, które wojewoda podejmował w sprawie, tzn. ustalił skład członków Stowarzyszenia i ten dowód został dostarczony w sprawie (…) i wszystkie te osoby, widniejące w piśmie policji są członkami Stowarzyszenia Roty Marszu Niepodległości. Ponadto Dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich, która prowadziła niniejsze postępowanie, w dniu 12 lipca 2022 roku rozmawiała telefonicznie z p. Pawłem Kryszczakiem, osobą wskazaną do kontaktu we wniosku i uzyskała informacje, że każda z osób organizujących zgromadzenie(…) działała w imieniu Stowarzyszenia – podkreślił. Ciąg dalszy nastąpi Od dzisiejszego postanowienia Sądu Okręgowego, stronom postepowania przysługuje prawo złożenia zażalenia w terminie 24 godzin. Wszystko wskazuje więc, że sprawa będzie miała wkrótce swój dalszy ciąg. Organizatorzy Marszu Powstania Warszawskiego złożyli też wniosek o jego rejestrację w trybie zwykłym. Niezależnie od rozwoju sytuacji, wydarzenie się odbędzie. Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie
Źródło: P. Łysakowski, Powstanie Warszawskie w opiniach wybranych niemieckich gazet, „Dzieje Najnowsze” 3/2015, s. 110. Przedstawiona ulotka została wydana w pierwszym dniu powstania warszawskiego. P F Dowództwo Armii Krajowej akceptowało akty zemsty w postaci samosądów, których
1 sierpnia w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego narodowcy z ONR będą chcieli uczcić pamięć poległych. Zbiorą się na wolskim Cmentarzu Powstańców Warszawskich. Czytaj także: Niemieccy anarchiści chcą przeszkodzić w marszu 11 listopada- Zapraszamy wszystkie organizacje o profilu narodowym, patriotycznym, a także osoby prywatne do wzięcia udziału w uroczystościach. Profilaktycznie informujemy, że nie wolno posiadać emblematów partyjnych itp. rzeczy. Zachęcamy jednak wszystkich do wzięcia ze sobą biało-czerwonych flag – informują organizatorzy na stronie wydarzenia na Facebooku. Zobacz koniecznie: Młodzież Wszechpolska i ONR chcą stworzyć Ruch Narodowy- Wszystkich wybierających się na przemarsz zachęcamy do zabrania flag narodowych – namawiają organizatorzy. Repertuar na dziś - wszystkie teatry Wybierasz się do kina? Sprawdź repertuar!Imprezy dziś, jutro i w weekend. Sprawdź, co się dzieje w stolicy!
Powstanie Warszawskie odcisnęło bardzo duże piętno na historii Polski. Stolica po 1944 roku jest zupełnie innym miastem. Wraz ze starą Warszawą, życie straci
Rafał Trzaskowski podczas podpisania apelu do mieszkańców Warszawy w związku z 76. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego, był pytany o marsz, który organizuje Brygada Mazowiecka ONR. Rafał Trzaskowski został jednocześnie poproszony o komentarz ws. listu, które wystosowało Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii "Otwarta Rzeczpospolita" w związku z tym marszem. List podpisali uczestnicy Powstania Warszawskiego, członkowie stowarzyszenia oraz Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich."1 sierpnia przez Warszawę przejdzie IX Marsz Powstania Warszawskiego, organizowany przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości oraz Roty Marszu Niepodległości. Takie samo wydarzenie, w tym samym czasie i miejscu, organizuje Mazowiecka Brygada ONR" - piszą sygnatariusze listu. W liście zwracają uwagę, że "w ostatnich latach obserwujemy coraz śmielszą aktywność organizacji i ugrupowań, które z nienawiści uczyniły narzędzie walki politycznej, a rocznice wydarzeń historycznych traktują jako kolejną okazję do nawoływania do przemocy, głoszenia haseł godzących w ludzką godność, prezentowania symboli zakazanych prawem".Marsz ONR 1 sierpnia w Warszawie. Trzaskowski: Będziemy go bardzo dokładnie obserwowaćAutorzy piszą też, że oczekują od Trzaskowskiego i podległych mu urzędników "realizacji kompetencji nadzorczych, przede wszystkim wysyłania obserwatorów - po to, by gdy zaistnieją przesłanki, możliwe było rozwiązanie imprezy na gruncie art. 13 i in. Konstytucji oraz praw niższego rzędu". "Dokładamy starań, aby Polska była miejscem wolnym od nienawiści i wierzymy, że Pan Prezydent jest naszym sprzymierzeńcem" - kończą list. Wielokrotnie zabierałem głos w tej sprawie w ostatnich latach, mówiąc jasno, że nie ma miejsca na mowę nienawiści, na symbole, które są zakazane w polskim prawie na ulicach Warszawy. Zwłaszcza nie powinno być na nie miejsca 1 sierpnia w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. "Jasno zapowiadam. Będziemy bardzo dokładnie obserwować ten marsz i jeżeli pojawią się na nim symbole zakazane w polskim prawie, jeżeli pojawi się mowa nienawiści, to natychmiast będziemy reagować" - oświadczył prezydent Warszawy. Zobacz także W czasie kampanii wyborczej między I a II turą wyborów prezydenckich, Trzaskowski przyznał, "że poszedłby na Marsz Niepodległości". Ówczesny kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta mówił także, że "dziękuje Krzysztofowi Bosakowi i jego wyborcom". - Jeśli chodzi o wolność gospodarczą mamy w większości takie same poglądy – mówił polityk KO. Zobacz także PAP/ TVN24 Broń dla Okręgu Warszawskiego AK pochodziła z różnych źródeł. Spora jej część została ukryta podczas oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 r. Często przechowywana w złych warunkach, zwykle zakopana w ziemi, nie zawsze była pełnowartościowa. Z tego źródła pozyskano m.in. ponad 1000 karabinów, 3 działka ppanc, 65 rkm i 40 1 sierpnia Brygada Małopolska Obozu Narodowo-Radykalnego wzięła udział w uroczystościach upamiętniających Powstanie Warszawskie. Wydarzenie organizowane było przez stowarzyszenie Małopolscy Patrioci. O godzinie 17:00 wspólnie z innymi mieszkańcami Krakowa zebraliśmy się na Rynku Głównym, pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Odpaliliśmy race i w ciszy oddaliśmy hołd poległym za Ojczyznę. Co ciekawe, wydarzenie spotkało się z ogromnym zainteresowaniem ze strony turystów zagranicznych. Mieliśmy okazję do krótkiego wyjaśnienia, czym było Powstanie Warszawskie. Drugą część uroczystości stanowił marsz w kierunku Pomnika Żołnierzy Polski Walczącej. Wspólnie pomaszerowaliśmy przez ulicę Grodzką i ulicą Powiśle. Wznoszone były okrzyki takie jak „Cześć i chwała Powstańcom Warszawskim”, „Wielka Polska Katolicka” czy „Śmierć Wrogom Ojczyzny”.
Powstanie Warszawskie. 2 października 1944 roku, o godzinie 21, w Ożarowie Mazowieckim, z upoważnienia Dowódcy AK - gen. dyw. Tadeusza Komorowskiego – „Bora,” oficer Komendy Głównej AK
– Rzeczy, które działy się pod tymi znakami, nie powinny być łączone z Powstaniem Warszawskim – takimi słowami Jan Ołdakowski, Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, skomentował w TVN24 planowany przez ONR marsz. O godzinę „W” o 17:00 Warszawa tradycyjnie się zatrzyma – przechodnie, samochody powinny stanąć na jedną minutę. Chwilę później z ronda Dmowskiego wyruszy V Marsz Powstania Warszawskiego organizowany przez ONR. Planowe zakończenie marszu przypada na godzinę 20:00. W paradzie ma wziąć 10 tys. osób. Ołdakowski stwierdził, że marsz ONR jest prowokacją. Podkreślił, że tego dnia powinniśmy przede wszystkim zademonstrować naszą solidarność z powstańcami. – Starajmy się zamanifestować, że jesteśmy z nimi, ze staramy się im pomóc, że wartości, które wyznawali są ważne. Wywieśmy flagę i o godz. 17, gdy usłyszymy syreny, zatrzyjmy się na chwilę. Zatrzymajmy samochód, którym jedziemy i wysiądźmy z niego – apelował. – Powstanie Warszawskie jest rzeczą wyjątkową, jest czymś, co buduje wspólnotę. Znaki, które niosą przyzwolenie na przemoc i na te rzeczy, które działy się pod tymi znakami, nie powinny być łączone z Powstaniem Warszawskim – mówił. Na oficjalnym wydarzeniu na Facebooku organizatorzy deklarują: „Maszerujemy by uczcić żołnierzy i cywili, którzy poświęcili swe życia na barykadach, ulicach, w kanałach. Pamiętajmy o nich, a będą istnieć wiecznie w naszych sercach. Tak jak w ubiegłych latach pokażemy nasz patriotyzm i dumę z bycia Polakami.” Marsz skrytykował również ruch miejski Miasto Jest Nasze i zaapelował do policji o reagowanie, gdyby członkowie marszu obnosili się z faszystowskimi symbolami i hasłami nienawiści. 11.01.1905. brat zakonny redemptorysta. Karolkowa 49, Warszawa. 6.08.1944. Wolska 79/81, Skład narzędzi Kirchmayera - egzekucja. Muzeum Powstania Warszawskiego to hołd mieszkańców Warszawy, dla tych, którzy walczyli i ginęli za wolną Polskę w 1944 roku. Od kilku lat obchody rocznicy wybuchu powstania warszawskiego zaczynają nabierać niespotykanego rozmachu, a dominującą rolę zaczynają odgrywać grupy radykalne. Rodzi się pytanie: kto tak naprawdę wygrywa walkę o pamięć o powstaniu?Powstanie warszawskie to wydarzenie ważne dla mnie osobiście. Od dziecka byłem wychowywany w szacunku dla tego zrywu, moi bliscy oraz ludzie z otoczenia, w którym się wychowywałem, brai w nim udział. Dopiero później spotkałem się z poglądem określającym podjęcie walki jako niepotrzebne, szkodliwe, a nawet zbrodnicze. Nie jest moim zamiarem udowadnianie słuszności żadnej z tych interpretacji. Chcę tylko zauważyć, że wokół symboliki powstańczej od dawna narasta konflikt, który może wpłynąć na znaczenie tej rocznicy w przyszłości. Zacznijmy od tego, że lata temu powstanie warszawskie było obchodzone z mniejszym rozmachem niż dzisiaj. Przez wiele lat wydarzenia rocznicowe miały charakter dość lokalny, zogniskowany wokół warszawiaków, którzy brali udział w tym wydarzeniu lub go doświadczyli. Warszawa wprawdzie od dawna zatrzymuje się na minutę 1 sierpnia o godzinie jednak praktyka ta jeszcze do niedawna nie była znana w innych polskich miastach. Popularyzacja powstania, wraz z jego narastającą tabloidyzacją, przyczyniła się nie tylko do wzrostu świadomości, że do powstania w ogóle doszło, ale też do znaczącego treściowego spłycenia. Wieloletnia działalność Muzeum Powstania Warszawskiego, które podjęło się przypisania temu wydarzeniu nieco innej narracji – przede wszystkim poprzez nagłośnienie go jako „niegdyś zapomnianego” – okazała się sukcesem. Jednak ten sukces ma też skutki uboczne. Powstanie warszawskie ostatecznie zostanie wygrane, co paradoksalnie będzie być może jego największą klęską. Popularyzacja tematyki powstańczej spowodowała jej trywializację, zaś symbolika została przejęta przez wiele grup, które dotychczas bezpośrednio się do niego nie odwoływały. Redaktorzy prawicowych gazet prześcigają się w coraz bardziej kuriozalnych komentarzach, jak choćby ten Tomasza Sakiewicza, który przekonuje, że z roku na rok powstanie warszawskie jest „coraz bardziej wygrane”. Absurdalność tych słów skrywa ich mroczny sens. Chodzi o to, że po latach ciszy wokół tej rocznicy teraz może wybrzmieć ona – zdaniem Sakiewicza – należycie głośno. Odnoszę jednak wrażenie, że wybrzmiewa aż nazbyt głośno. Dziś przez sam środek Warszawy potrafią przejść zorganizowane grupy ONR, oblepione symboliką faszystowską, które jednocześnie rzekomo czczą pamięć powstania. Walka o pamięć powstania warszawskiego toczy się w tej chwili. Podczas gdy ostatni świadkowie tamtych wydarzeń umierają, dokonuje się swoiste reinterpretowanie sierpniowego zrywu, spłaszczenie jego znaczenia i zawłaszczenie go przez radykalne grupy. Z niespotykaną dotychczas intensywnością mit powstania zostaje zamknięty w taniej symbolice coraz bardziej kuriozalnych produktów mających symbolizować dumę z Polski i tego wydarzenia. Rok temu można było kupić pościel ze zdjęciem zrujnowanej Warszawy, w tym roku nawet bieliznę czy ubranko dla psa. Produkty te służą umacnianiu jedynej słusznej wizji powstania, która przede wszystkim kojarzyć się ma z patriotycznym uniesieniem pierwszych kilku dni walki. Zamknięcie jego znaczenia tylko w tej perspektywie wypacza jednak sens całości i wcale nie pozwala zrozumieć ofiary, jaką była klęska całego przedsięwzięcia, połączona z wymordowaniem setek tysięcy cywilów. Jednak w promowanym obecnie przekazie nie ma miejsca na zwątpienie, które towarzyszyło powstańcom pod koniec walk. Brakuje także refleksji nad ogólnym bilansem wydarzeń, których początek tak hucznie się dziś obchodzi. Wieloletnia działalność Muzeum Powstania Warszawskiego, które podjęło się przypisania temu wydarzeniu nieco innej narracji – przede wszystkim poprzez nagłośnienie tego wydarzenia jako „niegdyś zapomnianego” – okazała się sukcesem. Jednak ten sukces ma też skutki uboczne. Wojciech Kacperski To zdumiewające, że wraz z narastającą wiedzą na temat powstania – licznymi książkami, materiałami wizualnymi, spisanymi wspomnieniami – doświadczamy tak radykalnego spłaszczenia znaczenia tego wydarzenia. Podczas gdy, jak co roku, rocznica wybuchu powstania obchodzona jest bardzo hucznie, jego zakończenie w pierwszych dniach października przechodzi w zasadzie niezauważone przez media. Brakuje w tym równowagi. Nawet jeśli chcemy wierzyć, że były to „63 dni chwały”, to chwała ta miała swoją cenę i powinniśmy o tym pamiętać. Słuchając przez lata opowieści bliskich na temat powstania warszawskiego, wielokrotnie zadawałem sobie pytanie: ile sam mógłbym poświęcić za swój kraj? Odpowiedź na to pytanie jest w gruncie rzeczy bardzo indywidualna i nie sprowadza się tylko do tego, czy walkę należało podjąć. Pamięć wydarzeń takich jak powstanie warszawskie potrzebuje głębszego zrozumienia, ponieważ w przeciwnym razie staje się papierowa i sztuczna. Pokolenie, dla którego wydarzenie sprzed 74 lat jest tylko opowieścią o tym, jak to młodzi ludzie poszli do walki z okupantem, nie dowie się niczego nowego, jeśli będzie na okrągło słuchać o bohaterstwie i męstwie powstańców. Będą polegać na uproszczonych, komiksowych treściach, które ograniczają się do hasła „63 dni chwały”. Powstanie warszawskie ostatecznie zostanie wygrane, co paradoksalnie może być jego największą klęską. Bo choć pamiętać powinniśmy, to zapamiętywać można w sposób niewłaściwy. I tego – obawiam się – jesteśmy właśnie świadkami. * Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Contando Estrelas Źródło: (CC BY-SA Skoro tu jesteś... ...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności. Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców! tutaj możesz dołączyć do grona naszych comiesięcznych Darczyńców tutaj możesz wesprzeć nas na Wojciech Kacperski socjolog, historyk filozofii. Miejski przewodnik po Warszawie. Doktorant w Instytucie Socjologii UW. Pracuje w Biurze Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu Warszawy. byur8B3.
  • u7xin6tuy0.pages.dev/72
  • u7xin6tuy0.pages.dev/9
  • u7xin6tuy0.pages.dev/61
  • u7xin6tuy0.pages.dev/76
  • u7xin6tuy0.pages.dev/55
  • u7xin6tuy0.pages.dev/70
  • u7xin6tuy0.pages.dev/97
  • u7xin6tuy0.pages.dev/87
  • onr a powstanie warszawskie